W stolicy Austrii każdy z nas był, tyle że osobno. Nie znaliśmy się jeszcze wtedy 🙂 Zebraliśmy wspomnienia i połączyliśmy w jedną wspólną relację.
W czasie wakacji po maturze kupiłam razem z przyjaciółkami bilety do Wiednia z Polskiego busa. Znalazłyśmy pulę biletów po 1 zł. Pamiętam, że krótko się zastawiałyśmy, w końcu taka cena – żal było nie skorzystać. Zaplanowałyśmy sobie wycieczkę na jeden dzień. Przyjazd wczesnym rankiem, powrót późnym wieczorem. Cel był jeden – zobaczyć pałac Schönbrunn.
Wysiadłyśmy z autobusu i spacerem przez Favoritenstraße doszłyśmy do centrum. Pamiętam jak dziwiłyśmy się, że praktycznie każde auto przepuszcza pieszych na przejściach. Nie mogłyśmy się do tego na początku przyzwyczaić. Widocznie w Austrii panuje taka kultura jazdy.
Minęłyśmy Operę, gdzie pojawił się akcent Mozarta. Pracownicy sprzedający bilety na spektakle byli ubrani rodem z baroku. Tworzyło to ciekawy klimat.
Kolejnym punktem spaceru był zegar Ankeruhr, czyli secesyjny zegar łączący dwie kamienice w centrum miasta. Jest on umiejscowiony na swego rodzaju mostku, po którym porusza się 12 figurek, związanych z Wiedniem. Spotkałyśmy tam Polkę, która mieszkała w stolicy Austrii od dłuższego czasu i pracowała jako dog walker (miała na smyczy 3 psy i tym nas zaciekawiła 😉 ). Porozmawiałyśmy sobie z nią chwilę. Uświadomiła nas, że pałac Schönbrunn jest oddalony nieco od centrum i trzeba tam jechać metrem lub autobusem. Tego nie sprawdziłyśmy wcześniej – bo po co? Nie za bardzo wiedziałyśmy jak tam dojechać, sieć metra – wydawała nam się zbyt skomplikowana. Zgubić się nie chciałyśmy, bo obiecałyśmy rodzicom, że do domu na pewno wrócimy tego samego dnia 😀 Dlatego ostatecznie zrezygnowałyśmy z pałacu i zdecydowałyśmy przespacerować się na drugi brzeg Dunaju.
Spod zegara udałyśmy się w kierunku kościoła św. Szczepana. Niestety był w remoncie, przez co nie mogłyśmy wejść do środka. Z zewnątrz prezentuje się znakomicie. Wysoki, strzelisty, utrzymany w mrocznych barwach – typowy gotyk – jest wizytówką stolicy.
Innym ciekawym kościołem w Wiedniu jest kościół św. Franciszka – mieszczący się blisko Dunaju. Swoim wyglądem przypomina raczej zamek, niż kościół. Przy rzece wyglądał malowniczo.
Stamtąd ruszyłyśmy na drugą stronę Dunaju – do bardziej nowoczesnej części miasta. Gdzie mieszczą się prawdziwe drapacze chmur. Uznałyśmy, że dobrze będzie popatrzeć na nie z góry i zdecydowałyśmy wejść (a raczej wjechać) do wieży nad Dunajem (Donauturm), z której rozpościerał się niesamowity widok na ekskluzywne biurowce. Bilet wstępu ulgowy: 5 euro. Stamtąd musiałyśmy wracać w drogę powrotną, żeby zdążyć na autobus do Polski.
Do pałacu Schönbrunn dotarł Wojtek. Twierdzi, że to naprawdę warty zobaczenia pałac. W co nie wątpię, w końcu jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Muszę mu uwierzyć na słowo.
My ostatecznie tam nie dotarłyśmy, niestety zabrakło czasu 🙂 Jednak było warto wybrać się w pierwszą samodzielnie zaplanowana wycieczkę. Chociaż może “zaplanowana” to za duże słowo 🙂
Weronika
Dzieki nowej relacji można było powspominać wycieczkę do Wiednia ?dziękuję za podróż w przeszłość