Wzorując się na rybakach, którzy w dawnych czasach uciekali przed szalejącymi na południu Wietnamu tajfunami, pojechaliśmy do niewielkiej nadmorskiej miejscowości. Mui Ne, czyli przylądek gdzie można się schować. Niegdyś mała wioska rybacka nad Morzem Południowochińskim, a obecnie tętniące życiem popularne miejsce turystyczne.
Ze względu na położenie jest idealny do uprawiania kitesurfingu, bo wieje tutaj codziennie. Morze jest cały czas wzburzone, przez co szerokość plaży nieustannie się zmienia.
Główna atrakcją miasteczka jest wąwóz, którego korytem płynie strumień. Po kolana w wodzie idzie się między czerwonymi wydmami, wśród bujnej roślinności aby na końcu podróży ujrzeć wodospad. Do niedawna przejście szlaku było darmowe, jednak i tutaj Azjaci zwietrzyli okazję na zarobek, dlatego teraz kosztuje ono 15 tys dongów (2,5 zł).
Zwiedzanie wioski rybackiej było ostatnim punktem pobytu w Mui Ne. Ciekawym widokiem są krowy pasące się przy plaży, szukające cienia pod palmami. Natomiast łódki rybackie są tutaj jedyne w swoim rodzaju – kształtem przypominają okrągłe miski.
Mui Ne to idealne miejsce, aby zrelaksować się i odpocząć po zatłoczonych i hałaśliwych wietnamskich miastach.
Jak zwykle przepiękne zdjęcia ?i ciekawa relacja z podróży! Czekam z niecierpliwością na dalsze relacje ?