Po fali nadmorskich upałów postanowiliśmy udać się w chłodniejsze rejony – wietnamskie góry. Zatrzymaliśmy się w Da Lat, czyli miejscu bardziej popularnym wśród Wietnamczyków, niż obcokrajowców. Szczególnie często jest ono odwiedzane przez zakochane pary z zamiarem oświadczyn. Ale uwaga! Istnieje przesąd, że jeśli dwoje ludzi odwiedzi to miejsce bez tego zamiaru, to się rozstaną. My zaryzykowaliśmy 😉
Pierwszym punktem w Da Lat był park kwiatów. Piękne ogrody wśród wszechobecnego azjatyckiego kiczu. Karoca rodem z Kopciuszka powożona przez miejscowego Janusza – nie dodaje uroku, tylko śmieszy. W parku doświadczyliśmy, że to my jesteśmy egzotyczni, kiedy ogrodniczki zaczęły robić nam zdjęcia.
W centrum miasta ulokowane jest jezioro, a w jego pobliżu można znaleźć Wieżę Eiffla czy dwa nowoczesne budynki, przypominające pąk kwiatu oraz jego rozwinięta formę.
W okolicy Da Lat można odkryć wiele interesujących miejsc. Smakoszy kawy zaciekawią plantacje mokki, robusty czy arabiki. Będąc w tych rejonach nie mogliśmy przepuścić okazji spróbowania najdroższej kawy świata, która powstaje w bardzo specyficzny sposób. Przez trzy miesiące w roku, kiedy na drzewach ziarna kawy są dojrzałe, zbiera się je, a następnie podaje małym zwierzątkom (cywetom, podobnym do łasic). Te zjadają je, trawiąc jedynie miąższ, a ziarna dzięki enzymom trawiennym zyskują delikatność. Po całym cyklu są czyszczone i suszone oraz poddawane standardowemu procesowi produkcji kawy. Ten sposób przygotowywania kawy został opatentowany w Indonezji, ponieważ tam zwierzątek jest najwięcej. Często słychać kontrowersyjne głosy, że są one przetrzymywane w bardzo ciasnych klatkach, bez dostępu do normalnego pożywienia. Jednak na farmie w Wietnamie, która odwiedziliśmy “pracowały” one jedynie przez trzy miesiące, w normalnych warunkach, a pozostałą część roku spędzały na wolności, a ich opiekunowie dokarmiali je owocami. Z racji bardzo ograniczonej produkcji (ok. 300-400 kg rocznie) kawa kosztuje aż 500 zł za 100 gram. My próbując tego królewskiego napoju, mieliśmy odczucie, że pijemy po prostu mocną kawę z ekspresu.
Niedaleko Da Lat znajduje się fabryka jedwabiu. Jedwabniki zamieniają się w kokony, które następnie zanurzane są we wrzątku i rozwijane. Co ciekawe z jednego kokonu można otrzymać nić o długości ok. 1,5km.
Jako że jesteśmy w górskim otoczeniu to znajduje się tutaj wiele wodospadów. Największym z nich jest Elephant Waterfall. Chociaż w żadnym stopniu nie przypomina słonia.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego Budda jest nie raz przedstawiany z wieloma rękami? Otóż jeśli na jego dłoniach znajdują się oczy, oznacza to, że widzi wszystkich i wszystko. Natomiast w przypadku, kiedy w rękach trzyma różne przedmioty, to buddyści wierzą, że gdy pomodlą się do niego, to spełni on wszelkie prośby. Istnieje również wersja szczęśliwego Buddy, o lekko zaokrąglonych kształtach.
W Da Lat mieści się jeden z dziesięciu najdziwniejszych budynków świata – Crazy House. Projektantce chodziło o zbliżenie mieszkańców do natury, przez wykorzystanie kształtu drzewa. I dlatego zwiedzając ten pokręcony budynek, czujemy się jakbyśmy spacerowali pomiędzy koronami drzew. Koszt biletu 50tys dongów (8,5 zł)
Super miejsce 🙂 Wojtek polubiłeś kawę?
Niestety zdanie o kawie się nie zmieniło.