Drogę do środkowego Wietnamu pokonaliśmy w sleeping busie. Jest to najbardziej komfortowy środek transportu, jakim dotychczas podróżowaliśmy. Zamiast standardowych siedzeń są leżanki. Wprawdzie są przystosowane do rozmiarów przeciętnego Azjaty (175 cm), ale i tak bardzo wygodne.
Pierwszą miejscowością jaka odwiedziliśmy, w tym rejonie Wietnamu, było malownicze Hoi An. Małe miasteczko z dobrze zachowanym starym miastem z XVI w. I tutaj warto wspomnieć o polskim akcencie. W ubiegłym wieku władze miasta chciały zburzyć stare budynki i zastąpić je nowoczesną zabudową. Sprzeciwił się temu polski konserwator zabytków – Kazimierz Kwiatkowski.
To dzięki niemu możemy się dzisiaj przespacerować klimatycznymi uliczkami, pełnymi lampionów, które stały się wizytówką miasta. W dzień i w nocy robią wrażenie.
Kupując bilet za 120 tys dongów (20 zł) możemy zwiedzić pięć z dwudziestu jeden zabytków. Jednym z nich jest most japoński, czyli jedyny kryty most na świecie ze świątynią buddyjską w środku.
Będąc w Hoi An warto udać się na jego obrzeża. Jadąc rowerami, widzieliśmy pracujących na polach ryżowych Wietnamczyków czy hodowlę krewetek.
Morze oddalone jest od centrum o 4 km. Co zaskakujące nie jest główną atrakcją, dlatego rejon plaży nie jest dobrze zagospodarowany.
Hoi An jest bardzo turystyczne, ale i tak polecamy to miejsce, ze względu na urokliwość i niepowtarzalną atmosferę.
Bardzo ciekawe miejsce, interesujące zdjęcia – czekam z niecierpliwością na dalsze relacje z Waszej podróży.
I’m gone to inform my little brother, that he should also go to see this web site on regular basis to take updated from most recent information.