Myśląc o niespełna 50-letnim mieście, na pewno nie wyobrażamy sobie otaczających nas z każdej strony szklanych budynków i wszechobecnej nowoczesności.
Mimo tego, że w stolicy Malezji jest wiele drapaczy chmur, to nie brakuje pomiędzy nimi zieleni. Jednym z takich obszarów jest KL Forest Eco Park, czyli jedyny naturalnie zachowany las tropikalny w Kuala Lumpur. Spacer po nim jest o tyle ciekawy, że nie poruszamy się po chodnikach, tylko po ścieżkach zawieszonych na linach wśród koron drzew.
Na środku wzgórza parkowego mieści się KL Tower czyli wieża telekomunikacyjna o wysokości 421 metrów.
Najbardziej rozpoznawalnym punktem stolicy jest Petronas Towers – najwyższe bliźniacze wieże na świecie. Budynek powstał w latach 90., a każda z wież budowała inna firma – jedna z Korei, druga z Japonii, a pomiędzy nimi trwał wyścig technologiczny. Wieże łączy na 41 piętrze Sky Bridge – most wiszący 170 metrów nad ziemią, który nie jest w żaden sposób przymocowany trwale do wież, a jedynie zaczepiony o nie, co zapobiega uszkodzeniu przy silnych wiatrach. Przy Petronas Towers znajduje się KLCC Park gdzie wieczorami odbywa się pokaz “tańczących fontann”.
Innymi przykładami dobrego zagospodarowania przestrzeni w Kuala Lumpur są ogród z orchideami i hibiskusami oraz park jeleni.
Muzeum narodowe to miejsce, gdzie w bardzo przystępny sposób można poznać historię Malezji. Zwiedzanie podzielone jest na cztery części:
- wykopaliska archeologiczne na terenie Malezji,
- poczatki powstawania państwa oraz rozwój islamu,
- czasy kolonialne,
- czasy współczesne z odzyskaniem niepodległości.
Muzeum jest warte odwiedzenia. My dzięki niemu uświadomiliśmy sobie, jak ważna była współpraca trzech narodów w walce o niepodległość Malezji.
W stolicy, jak i w całej Malezji, widać oznaki wielu wierzeń. Mieszczą się tutaj takie budynki jak:
- Sin Sze Si Ya – taoistyczna świątynia, w której Chińczycy sprzedawali kadzidła jak na targu, modląc się jednocześnie,
- Sri Mahamariamman – hinduska świątynia, która jest najstarszą funkcjonująca w kraju,
- Meczet Narodowy – największy w Malezji. Można go zobaczyć jedynie w określonych porach dnia, ze względu na modlitwy muzułmanów. Jest to dla nas całkowicie zrozumiałe, jednak niedorzecznym było, że nawet w godzinach wstępu dla turystów nie można było wejść do głównej sali. Wstęp mieli jedynie muzułmanie, co było absurdalne, biorąc pod uwagę fakt, że w innych, mniejszych meczetach mogliśmy bez problemu wejść do środka.
Na obrzeżach Kuala Lumpur znajduje się ogromny zespół jaskiń Batu. Odkryto je stosunkowo niedawno, bo jedynie 130 lat temu.
Poza walorami przyrodniczymi, to miejsce jest ważne dla Hindusów. Mieszczą się tam ich świątynie, do których pielgrzymują podczas dorocznego święta Thaipusam. Przed jaskiniami znajduje się najwyższy na świecie posąg Muragana (jednego z hinduskich bogów) i aby wejść do środka trzeba pokonać 272 kolorowe schody.
Podczas wspinaczki w upale towarzyszyły nam małpy, które lekko mówiąc były uciążliwe. Skacząc szukały jedzenia w tłumie turystów. Nie było dla nich problemem wyrwanie reklamówki z jedzeniem czy zabranie dziecku napoju. Momentami były bardzo agresywne, dlatego schowanie aparatu do plecaka i zamknięcie go kłódką, nie wydawało nam się przesadą. Po dotarciu na szczyt zszokowała nas ilość śmieci przy świątyniach, spowodowana głównie darami Hindusów w formie jedzenia czy kwiatów.
Odór był nie do wytrzymania – śmierdziało dosłownie wszystkim. Do tego po odpadach chodziły kury i małpy, a Hindusi jak gdyby nigdy nic modlili się na boso do swoich bogów. Mimo tego warto było odwiedzić to przedziwne miejsce, aby choć przez chwilę poczuć się jak w Indiach.