Zimowe wycieczki stają się powoli u nas tradycją – tym razem obraliśmy kierunek – Norwegia! Do Bergen polecieliśmy jedynie na cztery dni, dlatego każdy dzień był wypełniony atrakcjami “po brzegi”. Było intensywnie, głównie ze względu na duże opady śniegu i niską temperaturę. Na właśnej skórze mogliśmy poczuć prawdziwy norweski klimat.
Przemieszczanie utrudniało nam również to, że mieliśmy ze sobą wózek, gdyż oczywiście wzięliśmy ze sobą naszą małą córeczkę. W końcu pokazujemy jej cały świat.
Pierwszego dnia po przylocie przespacerowaliśmy się po zabytkowym centrum miasta. Najbardziej charakterystycznym punktem jest tutaj Bryggen – czyli kolorowa dzielnica przy wybrzeżu. Drewniane dachy ułożone blisko siebie stanowiły niegdyś centrum miasta. Tutaj kwitł handel, rzemiosło i rybactwo. Spacerując wzdłuż wąskich uliczek w siatce domów, można poczuć historię. Obecnie mieszczą się tutaj turystyczne sklepiki z pamiątkami i rękodziełem.
Nieopodal Bryggen mieści się również twierdza z XIII wieku. Kamienna budowla – jedna z najlepiej zachowanych w całej Norwegii – jest usytuowana przy wejściu do portu. W przeszłości pełniła funkcję rezydencji królewskiej. Dotarliśmy do niej wieczorem – opruszona śniegiem prezentowała się naprawdę zjawiskowo. Oświetlona odbijała się w tafli wody. Warty odwiedzenia punkt w Bergen według nas.
Oprócz zamku w mieście jest jeszcze kilka zabytkowych kościołów. Jak na rybackie miasto przystało – w pobliżu centrum mamy również targ rybny. Oczywiście obecnie bardziej wygląda jak ekskluzywne delikatesy niż targ. Warto tam spróbować świeżo robionego sushi.
Norwegia to przede wszystkim góry, pokryte lasami, a co za tym idzie piękna przyroda. Ze względu na ogromne opady śniegu w czasie naszej styczniowej wycieczki, wejście na górski szlak z wózkiem, było z wiadomych powodów niemożliwe. Jednak dzięki odjeżdżającej z centrum Bergen kolejce górskiej, mogliśmy zobaczyć górski krajobraz z panoramą miasta. Choć może “zobaczyć” to dużo słowo, gdyż widoczność mieliśmy może przez 5 minut będąc u góry. Pogoda zmieniła się drastyczynie- jak to w górach. Kolejka górka wjężdza na punkt widokowy Fløibanen, z którego rozchodzą się szlaki rowerowe i narciarskie. Mogliśmy zauważyć, żę Norwegowie często korzystają z uroków zimy i nawet dorośli umawiają się na wspólne zjady na sankach. A dojazd do pracy na nartach też nikogo tutaj nie dziwi.
Zimą w Bergen, aby nie marznąć non stop na zewnątrz, dobrym pomysłem okazało się również odwiedzenie oceanarium. Do atrakcji należy tutaj: karmienie pingwinów i fok (według nas ciekawszy i bardziej dynamiczny pokaz) oraz oglądanie wielu gatunków ryb, gadów i płazów z całego świata.
Największym przeżyciem w Bergen dla nas był rejs statkiem po norweskim fiordzie. Rejs trwał 3 godziny i mimo deszczowej aury widoki były spektakularne. Przy brzegach domki utrzymane w typowej dla Skandynawii architekturze, zamarznięte mini wodospady, majestatyczny most oraz kilka mniejszych wysepek. To nasz rejs w pigułce.
Ceny atrakcji
- kolejka górska na Fløibanen – 180 koron norweskich (65zł)
- oceanarium – 365 koron norweskich (135 zł)
- rejs po fiordzie – 600 koron norweskich (220 zł)
Transport
Do Bergen latają tanie linie lotnicze z Katowic, więc warto wybrać to połączenie nawet na kilka dni zwiedzania. My zapłaciliśmy za nasz bilet 150 zł (w jedną stronę).